Zniszczony został liczący 40 metrów odcinek torowiska. Pozostałe 60 metrów szyn zniknęło z prywatnej posesji, na której kolejarze je magazynowali.
Zdaniem Artura Stefańskiego, przedstawiciela Pomorskiego Towarzystwa Miłośników Kolei Żelaznych, zarządzającego żuławską wąskotorówką, straty znacznie przekraczają wartość sprzedanych na złom szyn.
Czytaj także: Nieczynne linie kolejowe do likwidacji
- Wartość złomu o takim ciężarze to około 10 tys. zł - mówi Artur Stefański. - Tymczasem zakup nowych torów jest dla naszego stowarzyszenia praktycznie niemożliwy. Takich torów już praktycznie się nie produkuje, a zamówienie specjalne byłoby zbyt kosztowne. Szczęście, że udało się odkryć zniszczone torowisko, zanim na szlak wyruszył pociąg z pasażerami. W innym wypadku ludziom groziłoby wielkie niebezpieczeństwo.
Kradzieżą torów zajęła się policja
- Liczę na pomoc mieszkańców - mówi Stefański. - Skradziono nie drobne przedmioty, ale szyny o długości 15 metrów, ważące 735 kg każda. Potrzebni byli do tego ludzie i ciężki sprzęt. Ktoś musiał to widzieć. Chciałbym dodać, że poprzednie próby kradzieży szyn i niszczenia torowiska zostały wykryte i udaremnione przez policję z powiatu nowodworskiego.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?