- Sezon chciałem zakończyć tak jak zacząłem, ultramaratonem - podkreśla Janusz Czerwiński, biegacz ze Sztutowa.
Zaznaczmy, ultramaratony to biegi powyżej dystansu maratońskiego. Pierwszy ultramaraton na terenie powiatu nowodworskiego odbył się wczesną wiosną tego roku. Nazwany był Mierzeja po Całości, bo biegacze pokonali dystans całej polskiej części Mierzei Wiślanej, od granicy w Piaskach do ujścia Wisły w Mikoszewie.
- Zebrałem czworo przyjaciół postanowiliśmy jeszcze raz przebiec ten dystans ( 50 km) - mówi Janusz Czerwiński. Tym razem będzie trudniej ponieważ nie będzie punktów w których będziemy mogli zaopatrzyć się w wodę i izotonik. Wszystko będziemy musieli mieć w plecakach. Chcemy z przyjaciółmi zobaczyć jeszcze raz mierzeję w całości.
Start zaplanowano na sobotę 28 października.
- Ultramaraton się odbył ! Nie było innej opcji - mówi Janusz Czerwiński. - Z początku mieliśmy biec z Piasków, ale po wysłuchaniu prognozy pogody postanowiłem zmienić kierunek biegu. Przecież miała to być dla nas frajda, a nie kara. Zebrałem pięcioro biegaczy. Daniela Krawczuk ( jedna z najtwardszych zawodniczek w naszym regionie !), Monika Musiał ( zastąpiła kolegę z Ultrakrwi ), Janek Wilkanowski ( nordic-walking ), Mariusz Brzeziński z Olsztyna (poznaliśmy się w styczniu gdy szliśmy z Ultrakrwią ) i Jacek Bastian z Ultrakrwi ( spotkamy się znów w styczniu:). Wyruszyliśmy z lekkim opóźnieniem ( 8.30 ) w stronę Wisły , tam "odbiliśmy" się od rzeki i pobiegliśmy w stronę granicy. Wbrew prognozie, pogoda była dobra. Wiatr był zachodni i lekko wiał nam w plecy. Monika i Janek na kijkach (opiekował się nimi Jacek). Daniela , Mariusz i ja biegliśmy z przodu, czasami czekając na nich. Nie chcieliśmy się tracić z oczu ponieważ najważniejsze było zdrowie uczestników. Co jakiś czas stawaliśmy i uzupelnialiśmy płyny. Monika chciała przebiec jednorazowo 25 km, przy naszej motywacji pokonała 33 km. Pogoda zaczęła się psuć zaraz za Krynicą . Przyszła zapowiadana 8-ka (siła wiatru). Zaczęło wiać i padać. Do granicy dotarliśmy przy dużej wichurze i deszczu. Daniela jeszcze się wykąpała i schowaliśmy się w lesie. Tam czekaliśmy na Janka który zmagał się z dystansem samotnie. Po 8 godzinach i 44 minutach Mierzeja została pokonana. Zmęczeni, zmarznięci ale szczęśliwi udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?