Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

76. rocznica ewakuacji morskiej więźniów z obozu Stutthof. Rejs ,,barkami śmierci"

Patryk Philipp
Patryk Philipp
Gdy w 1945 roku dowództwo wojsk nazistowskiego wiedziało już, że klęska jest nieunikniona, zdecydowano o jak najszybszej ewakuacji więźniów. Świat nie mógł dowiedzieć się o zbrodniach, jakie hitlerowcy popełniali w obozach śmierci. Rozkazy były jasne - żaden żywy więzień nie może dostać się w ręce aliantów. Z tego powodu morska ewakuacja barkami, nazywanymi przez więźniów ,,barkami śmierci", poniosła za sobą ogromną liczbę ofiar.

Niemcy w obliczu zbliżających się wojsk sowieckich zmuszeni byli rozpocząć ewakuację więźniów KL Stutthof. Mieli zostać przeniesieni do obozów położonych dalej od linii frontu. Planowano nadal wykorzystywać ich niewolniczą pracę i kontynuować fizyczne wyniszczenie. Wszystko miało służyć zatarciu śladów po zbrodniczej działalności obozów śmierci.

Rozpoczęty zimą 1945 r. tzw. Marsz Śmierci się nie udał, w morderczym przemarszu zginęło ok. 17 tys. ludzi. W marcu i kwietniu ponowiono ewakuację, tym razem zdecydowano się na drogę morską. Więźniów przetransportowano do Mikoszewa, przy ujściu Wisły dziś stoi tablica upamiętniająca to tragiczne wydarzenie. Warunki na barkach były niezwykle trudne, w trakcie rejsu śmierć poniosło wielu, ciała wyrzucano do morza. Ci, którzy przeżyli ,,rejs śmierci" w większości doczekali końca wojny w Szwecji.

Drogą morską z obozu Stutthof (łącznie z podobozem w Gdyni) ewakuowano około 5000 więźniów. Obóz macierzysty 25 i 27 kwietnia opuściło 4400 osób. Prawie połowa z nich nie przeżyła. Więźniowie nazywali barki, na których płynęli, barkami śmierci. Dziś wspomnienia byłych więźniów, którym udało się przeżyć ewakuacje, są jedynym żywym świadectwem tych dni. Poniżej kilka z tych, które Muzeum Stutthof udostępniło w ramach upamiętnienia zdarzeń

- „(...) Pędzono nas jakąś długą drogą. Razem z nami szli Polacy, Norwegowie i Ukraińcy – więźniowie i jeńcy różnych narodowości (...). Zatrzymano nas nad brzegiem jakiejś wody. Kazano nam czekać. Byliśmy bardzo głodni (...)”

- Batia Berkowicz

„ (…) załadowali na barkę kobiety i mężczyzn razem, nie odizolowali także zdrowych od chorych. Znaleźli się między nami chorzy na tyfus brzuszny, tyfus plamisty i chorzy na flegmonę. Upchani w jedną masę, staliśmy zdrowi obok chorych nie mogąc nawet swobodnie poruszyć ręką (…)”

- Agnieszka Recław

„(...) Barki te były podzielone na przegrody, o wielkości może 5 na 5 metrów. Wpakowali nas do takiej przegrody w ten sposób, że każdy ma siedzieć z rozszerzonymi nogami na podłodze, a między nogami siadł ktoś inny i tak jeden w drugim (…)”

- Chaim Kozienicki

„(...) Na barce nie było słodkiej wody ani żywności. Wśród więźniów panował tyfus. Zmarłych i konających wrzucali SS-mani do morza (...)”

- Maria Witt

Przed rocznicą hołd Ofiarom, pod Pomnikiem Walki i Męczeństwa, złożyli dyrektor Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Gdańsku prof. dr hab. Mirosław Golon oraz dyrektor Muzeum Piotr Tarnowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowydworgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto