Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dobry wieczór!! My z Ukrainy, a teraz jesteśmy w Piaskowcu

Jadwiga Bilicka
Jadwiga Bilicka
foto.J.Bilicka
Jedziemy do Piaskowca, zatrzymujemy się w budynku firmy Stocznia Żuławy. Wita nas właściciel Mirosław Molski. Porozmawiamy z uchodźcami, którzy od miesiąca mieszkają w mieszkaniu na piętrze i układają swoje życie w Polsce.

Wchodzimy do kuchni. Witają się z nami wszyscy, którzy tu przebywają. Zoja, Olga oraz Tatiana z dwoma synami mieszkają tu od 10 marca, Bogdan i Lesia oraz ich trzy córeczki przybyli 18 marca.
Do mieszkania państwa Molskich trafili dzięki temu, że właściciel zgłosił chęć przyjęcia uchodźców do zasobów Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Ostaszewie. A Zoja miała już rodzinę na tym terenie i tak nawiązał się pierwszy kontakt.
Rozmawiamy głównie z Tatianą, chociaż wszyscy rozumieją co mówimy, to nie wszyscy mają wystarczający zasób słownictwa, aby komunikować się swobodnie po polsku.

Tatiana: Mieszkałam w Iwano – Frankowsku (dawne polskie miasto Stanisławów). Tam wiele ulic nazwanych jest na cześć wielkich Polaków. Jest tam pomnik Adama Mickiewicza, dawny pałac Potockich. Przez dwa lata chodziłam na kurs języka polskiego w swoim mieście. Przeczytałam po polsku „Przed sklepem jubilera” Karola Wojtyły, bardzo mi się podobała. My prawie wszyscy mamy polskie korzenie. Moja babcia dobrze mówiła po polsku, bo jej ojciec był Polakiem.

Rozmawiamy przez chwilę o sytuacji w rodzinnym mieście.

Tatiana: Nasze miasto jest w zachodniej Ukrainie, tam jeszcze było w miarę spokojnie. Ale baliśmy się, kilka dni spędziliśmy w schronie (Tatiana pokazuje zdjęcia w telefonie komórkowym). Mój mąż został w Ukrainie. Walczy za nas, za nasz kraj. Mamy kontakt telefoniczny, on spokojny, że my wszyscy jesteśmy bezpieczni u pana Mirka.

Zoja: My cieszymy się i bardzo dziękujemy, że Polacy tak nas przyjęli. Podzielili się wszystkim, co mają i dali nam dach nad głową. Mój dziadek to Polak i miał wyjechać przed II wojną światową, ale jak babcia zmarła to został na miejscu. Jeden jego brat wyjechał do Gdańska, a drugi do Kanady. Ja się cieszę, że nasi młodzi mają Kartę Polaka ( dokument potwierdzający przynależność do narodu polskiego, który może być przyznany osobie nieposiadającej obywatelstwa polskiego – przyp.red.).

Naszej rozmowie przysłuchują się synowie Tatiany – Władysław 11 lat i Maksym 7 lat oraz córki Lesi – Wiktoria 10 lat, Yana 6. Na kolanach u mamy siedzi 2,5 – letnia Ania. Pytam, jak ich przyjęto w polskiej szkole.

Tatiana: Dzieci bardzo dobrze sobie radzą. W szkole przyjęto ich serdecznie. Panie pomagają i podpowiadają, a z kolegami to szybko nawiązali kontakty.

Mirek informuje, że dzieci w dwa dni po przybyciu do Piaskowca już mogły uczestniczyć w zajęciach szkolnych, a wszystko to dzięki wyrozumiałości i przychylnej postawie pań z urzędu i dyrekcji miejscowej szkoły.

W gronie osób z Ukrainy jest jeden mężczyzna. Bogdan jest mężem Lesi i tatą Wiktorii, Yany i Ani. Pytamy, zastrzegając, że nie musi odpowiadać, jak udało mu się opuścić Ukrainę?

Bogdan: Przepis jest taki, że jak w rodzinie jest co najmniej troje dzieci poniżej 18 roku życia to nie biorą do wojska, chyba że wyrazisz zgodę na powołanie do służby wojskowej. Albo, jak jest już dwoje dzieci i kobieta w ciąży z trzecim dzieckiem to też mężczyzna jest zwolniony.

Pod koniec spotkania pytamy naszych rozmówców o plany na przyszłość. Czy planują wrócić do kraju, czy zostaną na dłużej w Polsce, co chcieliby robić? Głosy w rozmowie się mieszają, ale wyraźnie wyczuwa się smutek. Smutek wynikający z troski o życie najbliższych, o życie przyjaciół i znajomych, którzy tam zostali.
Są wściekli na „tego barbarzyńcę i mordercę Putina”. Mówią nam prawdę oczywistą „Putin chce zagarnąć wszystko, on nie chce tylko Donbasu, on chce całej Ukrainy. Chce, żeby było jak kiedyś, żeby były republiki radzieckie. Chce, żebyśmy nie weszli do NATO i żebyśmy od nich zależeli, ale my się nie poddamy. Nie oddamy naszej ziemi”.

Kończymy pełną wzruszeń rozmowę. Proszą na koniec, żeby koniecznie napisać, że Polacy są wspaniali, serca mają dobre i otwarte, a pan Mirek jest jak najlepszy przyjaciel, codziennie pyta, czy może coś dla nich załatwić lub pomóc.
Widać w tych wspólnych relacjach ogromne pokłady zrozumienia i troski dla ludzi, których wojna zmusiła do opuszczenia kraju.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowydworgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto