Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziś rusza proces dawnego strażnika z niemieckiego KL Stutthof. Brał udział w mordowaniu więźniów

red
Rusza proces byłego ss-mana z załogi KL Stutthof
Rusza proces byłego ss-mana z załogi KL Stutthof Tomasz Chudzyński/ Archiwum Muzeum Stutthof
94-letni ss-man z załogi niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof stanie dziś przed sądem w Munster. Wg niemieckiej prokuratury to nie koniec procesów członków personelu Stutthofu.

94-letni Johann R. został wytropiony przez Centralę Ścigania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu w roku 2015. Od tamtej pory trwało postępowanie przygotowawcze. Niemieccy śledczy, we współpracy z przedstawicielami Muzeum Stutthof i Instytutu Pamięci Narodowej odwiedzili dwa lata temu Muzeum Stutthof, gdzie przeprowadzili swego rodzaju wizję lokalną.

Zaznaczmy, Johann R. pełnił w latach 1942-44 służbę wartowniczą w KL Stutthof. Podkreśla, że nie wiedział o mordowaniu więźniów.

- Niemieccy prokuratorzy odbyli na terenie Muzeum Stutthof wizję lokalną, przedstawiliśmy im sposób funkcjonowania i założenia obozu koncentracyjnego, jego obiekty i urządzenia - mówi Piotr Tarnowski, dyrektor Muzeum Stutthof. - Wykluczyliśmy możliwość, by jakikolwiek strażnik służący w KL Stutthof na wieżyczkach wartowniczych nie wiedział co się działo w obozie, m.in. jak funkcjonowała komora gazowa.

94-letniemu oskarżonemu, byłemu ss-manowi z Dywizji Totenkopf (jej żołnierze oraz dowódca Theodor Eicke w większości wywodzili się z jednostek pełniących służbę wartowniczą w obozach koncentracyjnych), prokuraturzy zarzucają współudział w zamordowaniu kilkuset osób (w okresie, gdy pełnił służbę, w obozie zagazowano 100 Polaków i 77 jeńców sowieckich ,a kilkuset Żydów zabito strzałami w potylicę).

Johanna R. po wojnie nie dotknęły żadne prawne konsekwencje. Żył spokojnie i dostatnio. Był dyrektorem szkoły zawodowej kształcącej ogrodników, zrobił doktorat z ekonomii.

- Sprawiedliwość dosięgła po latach sprawców zagłady - mówi Piotr Tarnowski. - To dobry sygnał dla ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych i ich rodzin, że oprawcy będą sądzeni. To także sygnał dla sprawców, że nawet mimo ich sędziwego wieku, zbrodnie nie ujdą im płazem. Ten sygnał mówi im wyraźnie: "nie możecie spać spokojnie".

- Rodzi się pytanie, dlaczego sprawiedliwość upomniała się o nich dopiero teraz? Nie znajduję powodów by usprawiedliwić taką opieszałość w sądzeniu nazistowskich zbrodniarzy. Kara nie może być zemstą, ale uważam, że każdy członek załogi obozów koncentracyjnych jest winny niedoli ofiar, którym zadawano śmierć, ból i tortury - mówi Tarnowski.

Dodajmy, że obecnie postępowaniem przygotowawczym objęto czterech mężczyzn i cztery kobiety, którzy w czasie II wojny światowej służyli w KL Stutthof jako wartownicy, sekretarki, stenotypistki i telefonistki. Oni także zostali wytropieni przez Centralę z Ludwisburga.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowydworgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto