Właściciele psów pozbywają się podopiecznych często w bestialski sposób. Zwierzęta są bite, kaleczone, przywiązywane do drzew a nawet krępowane drutem i wyrzucane z samochodów.
Skąd nasilenie takich zachowań, akurat na terenie Żuław i Mierzei Wiślanej? Okazuje się, że czworonogi mogą utrudniać spędzanie urlopu. Turyści przywożą ze sobą pupila, a kiedy okazuje się, że np. w danym ośrodku wypoczynkowym nie mogą przebywać zwierzęta, po prostu wyrzucają go w lesie.
- W ciągu kilku lat od założenia przytuliska, spotkaliśmy się z wieloma przykrymi sprawami tego typu - mówi Jarosław Dywizjusz, szef nowodworskiej OSP. - Ludzie przynoszą do nas psy, które znajdują w lesie, przy drogach. Zwierzęta są bardzo często poranione, wychudzone. W miarę możliwości zapewniamy im opiekę weterynarza. W ostatnich dniach trafiły do nas dwie suczki. Były poranione, jedna z nich mocno kuleje, ale wracają do zdrowia. Są bardzo łagodne, ale musiały być źle traktowane. Są dość bojaźliwe.
- Jesteśmy świadomi takich przypadków, jednak ciężko jest interweniować, ponieważ złapanie kogoś takiego na gorącym uczynku jest mało realne. Wykrywalność takich przypadków jest praktycznie zerowa - mówi Adam Gac - członek Stowarzyszenia na Rzecz Zwierząt "Empatia". - Takim osobom grozi do 2 lat pozbawienia wolności za znęcanie się nad zwierzętami lub kara grzywny.
Strażacy chcą oddać psy w ręce nowych, porządnych właścicieli. Oprócz dwóch suk, do adopcji jest również dorosły bernardyn, który też został porzucony. Wystarczy zgłosić się do bazy OPS przy ul. Drzymały.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?