Szesnastego grudnia 1981 roku, około godziny czwartej rano, pancerna kolumna pułku pancernego z Elbląga sunęła trasą wojewódzką nr 7 w kierunku Gdańska.
Czołgi miały wspierać wprowadzanie stanu wojennego w "kolebce" Solidarności. Niedaleko od Nowego Dworu Gd. kolumna wjechała na most na rzece Linawa. W pewnym momencie, jeden z czołgów zsunął się z mostu do wody. Wóz natychmiast zatonął w lodowatej wodzie, topiąc w swoim wnętrzu czwórkę młodych czołgistów.
Ich pamięć uczczono minutą ciszy.
– Dla mnie oni są takimi samymi ofiarami stanu wojennego i ówczesnego reżimu jak wszyscy zamordowani wrogowie władzy komunistycznej w tamtym czasie - mówi Zbigniew Bojkowski, dawny działacz opozycji. – Ta sprawa nadal czeka na wyjaśnienie.
– Ci czterej żołnierze, podobnie jak wielu innych, nie było związanych z ówczesną władzą – mówi Jacek Michalski, burmistrz Nowego Dworu Gd. – Reżim wysłał ich, by spacyfikowali swoich rodaków. Dostali rozkaz i musieli go wykonać, choć zapewne nie chcieli tego robić. To wielka tragedia, bo ci żołnierze wcale nie musieli zginąć.
Sprawa do dzisiaj nie została oficjalnie wyjaśniona przez wojsko. 29 lat temu nie przeprowadzono żadnego śledztwa, nikt nie przesłuchał świadków zdarzenia. Dotarliśmy jednak do osoby, która tego ciemnego poranka znajdowała się w jednym z czołgów pancernej kolumny. To Piotr Bebak, mieszkaniec Sopotu, który w tamtym czasie odbywał służbę wojskową, właśnie w elbląskiej jednostce. Pan Piotr od wielu lat mieszka w Niemczech. Służbę w czasie stanu wojennego określa jako jeden z najmroczniejszych etapów swojego życia.
– Mój czołg jechał z tyłu kolumny – wspomina nasz rozmówca. – Wkrótce po wyjeździe z Elbląga zauważyłem leżące w rowach pojazdy, które zsunęły się z drogi. Widoczności praktycznie nie było. Nie zatrzymywaliśmy się nawet na chwilę. O wypadku na moście wtedy nie wiedzieliśmy. Obowiązywała cisza radiowa. Dowódcy dopiero następnego dnia poinformowali nas o śmierci kolegów. Informacja była zwięzła: "Jak to w czasie bitwy, są ofiary". Rozpowiadano, że to Solidarność przeprowadziła sabotaż, dlatego nasi koledzy zginęli. To wszystko było straszliwie przygnębiające. Historię o czterech młodych żołnierzy trzeba stale przypominać, bo tylko w taki sposób będzie ona żywa.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?