Niemal cztery miesiące legniccy artyści teatru i ich publiczność czekali na tę chwilę. Radość i wzruszenie wyczuwalne było po obu stronach rampy. Piątkowy (26 lutego) wieczór na Scenie Gadzickiego był jak powrót z zaświatów. Brawa po zakończeniu spektaklu bito sobie wzajemnie - publiczność na stojąco dziękowała aktorom, aktorzy oklaskiwali przybyłych na przedstawienie.
Ostatni raz legnicki teatr grał dla publiczności zasiadającej na widowni 6 listopada ubiegłego roku podczas dramatyzowanego czytania "Zemsty" Fredry. Od tego czasu teatr realizował projekty online.
W ostatni piątek lutego było już prawie normalnie. Prawie, bo szatnia nadal była nieczynna, a uzbrojona w maseczki publiczność mogła zająć jedynie co drugi fotel na widowni. Te izolujące widzów od siebie i zapewniające nakazany epidemiczny dystans oznaczono - umownie rezerwując je dla niewidzialnych bohaterów sztuk granych ostatnio i przed laty na legnickiej scenie.
Zrealizowanej przed blisko dziesięciu laty "Orkiestry" Krzysztofa Kopki w reżyserii Jacka Głomba także dotąd nie grano z klasycznym podziałem na scenę i widownię. Kurtyny jednak nie było. Zasiadający w fotelach widzowie mogli zatem na chwilę przed rozpoczęciem przedstawienia wpatrywać się w czarną czeluść sceny, lśniącą nowością czerń baletowej podłogi, złoty blask mosiądzu muzycznych instrumentów, czerwień i biel pióropuszy na górniczych czakach.
Chwila była wyjątkowa i nikogo nie zdziwiło, że przybyłych do teatru osobiście przywitał ze sceny dyrektor Modrzejewskiej Jacek Głomb:
- Bardzo się cieszymy, że możemy, że mamy okazję i możliwość ponownie grać dla państwa. Teatr online, transmitowany do sieci, nigdy nie zastąpi tego granego na żywo z udziałem publiczności. Teatr powstał jako sztuka grana na żywo i takim pozostanie. Dziękuję, że jesteście z nami!
Zgasły światła. Moment później na scenie pojawili się Franek Bieda (Paweł Palcat) w towarzystwie patronki górników i "dobrej śmierci" Świętej Barbary (Joanna Gonschorek) oraz strzegącego podziemnych bogactw Skarbka (Anita Poddębniak). Rozpoczęło się przedstawienie.
Chwilę później na widowni rozległ się dawno nie słyszany śmiech, a aktorzy mieli ponownie okazję grać wprost do obserwujących ich i towarzyszących przedstawianej scenicznej opowieści widzów. Sprawiało im to widoczną radość i satysfakcję. Nawet dzwony pobliskiej katedry wybijające dziewiątą i dobrze słyszalne na widowni tym razem wpisały się w rytm przedstawienia. Rozdzwoniły się w finałowym momencie górniczej tragedii, gdy bohaterowie "Orkiestry", spektaklu z elementami realizmu magicznego, przenieśli się w zaświaty.
Było standing ovation, ale równie gorące brawa swojej publiczności bili także ze sceny aktorzy uczestniczący w piątkowym przedstawieniu.
Źródło: Grzegorz Żurawiński/gazeta.teatr.legnica.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?