Mierzeja Wiślana: Czwarta w tym roku tragedia na morzu. Utonął mieszkaniec Krynicy Morskiej

Do tragedii doszło w ubiegłą sobotę wieczorem (około godz.19). Chłopiec przebywał na plaży pod opieką znajomych. Kąpał się w wodzie razem z kolegą.

- W pewnym momencie obserwujący ich opiekun usłyszał krzyki chłopaka i natychmiast rzucił się do wody z pomocą - relacjonuje st.sierż. Paulina Grzesiowska, rzecznik prasowy nowodworskiej policji. - Próba dotarcia do tonącego i ratowania go, niestety, nie powiodła się. 14-latek zniknął pod powierzchnią wody.

Na miejscu natychmiast pojawili się policjanci, straż pożarna z łodzią oraz służby Brzegowej Stacji Ratownictwa SAR ze Sztutowa. Do akcji poszukiwawczej włączyli się też miejscowi ratownicy WOPR i śmigłowiec Marynarki Wojennej.

- Prowadzona przez służby ratownicze akcja poszukiwawcza trwała do późnych godzin nocnych - mówi st.sierż. Paulina Grzesiowska. - Dopiero rano fale morskie wyniosły na brzeg ciało 14-letniego mieszkańca powiatu nowodworskiego.
Sobotnie utonięcie  nastolatka to już czwarty w tym sezonie tak tragiczny finał kąpieli morskiej na kąpieliskach niestrzeżonych na Mierzei Wiślanej. W lipcu w wodach Zatoki Gdańskiej, w Jantarze, zginęli dwaj bracia w wieku 14 i 17 lat (pochodzili z województwa mazowieckiego). Natomiast dwa tygodnie temu temu w Krynicy Morskiej utonął 18-letni turysta z Olsztyna.

Policjanci i ratownicy apelują do plażowiczów o zachowanie szczególnej ostrożności podczas kąpieli morskich. Woda w morzu jest szczególnie niebezpieczna, zdradliwa i nieprzewidywalna.
- Kiedy zauważymy, że ktoś znajduje się w niebezpieczeństwie, ważne jest aby natychmiast poinformować o tym służby ratownicze, a plażowicze, którzy są świadkami tonięcia osoby w bliskiej odległości od brzegu powinni stworzyć tak zwaną linię życia - mówią. - W tym celu trzeba połączyć się za ręce i przesuwać stopniowo w stronę topielca.