Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Monika Śmiełowska: jej chemiczna pasja narodziła się w tczewskim gimnazjum, a doktorat powstawał m.in przy dźwiękach Republiki

Anna Szałkowska
Anna Szałkowska
- Zajmując się chemią, można realnie zmieniać świat i robić wiele pożytecznych rzeczy dla ludzi - opowiada o swojej pasji Monika Śmiełowska
- Zajmując się chemią, można realnie zmieniać świat i robić wiele pożytecznych rzeczy dla ludzi - opowiada o swojej pasji Monika Śmiełowska Wojciech Wojnowski
Co zrobić, aby nastolatek sam chciał zdobywać wiedzę, a nie czuł się jedynie małym trybikiem w machinie edukacji? Może wystarczy pokazać mu kogoś, kto czerpie z nauki radość i zdobywa dzięki niej kolejne szczyty. Urodzona w Tczewie Monika Śmiełowska, obecnie pani adiunkt Wydziału Chemii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, to autorka wyróżnionej w tym roku pracy o trudnym dla nie chemika tytule „Nowe rozwiązania w analityce polibromowanych eterów difenylowych (PBDE) w próbkach o skomplikowanym składzie matrycy”.

Niewiele osób może powiedzieć o chemii, że to ich pasja. Ty tak mówisz. W którym momencie wiedziałaś, że ten przedmiot coraz mocniej cię interesuje?
Wcześnie. Uczyłam się wówczas w Gimnazjum nr 1 w Tczewie. Byłam zafascynowana biologią, a chemia była przedmiotem, który miał wejść od drugiej klasy. Jeszcze w wakacje przejrzałam podręczniki do chemii i... wpadłam po uszy. Zaczęłam wypożyczać z biblioteki książki o tematyce chemicznej. Wciągnęło mnie do tego stopnia, że już podczas roku szkolnego na lekcjach chemii nie było tematów, o których wcześniej bym nie czytała. W dodatku wielką rolę w podsyceniu tego zainteresowania pełniła nauczycielka chemii Elżbieta Cyfert. Już wtedy wiedziałam, że będę chciała w liceum pójść do klasy o profilu biologiczno-chemicznym, aby następnie wybrać pokrewny kierunek studiów. Ostatecznie skończyłam technologię chemiczną na Politechnice Gdańskiej, a w zeszłym roku doktoryzowałam się w Katedrze Chemii Analitycznej Wydziału Chemicznego tej uczelni. Tak sobie też myślę, że zamiłowanie do biologii i chemii odziedziczyłam po mojej mamie, która z wykształcenia jest lekarzem weterynarii.

Mówisz o tym tak lekko, ale za Tobą wiele lat nauki. Łatwo chyba nie było?
Dlatego pasja się przydała, bo daje dużo więcej niż tylko wiedzę. Ona też kształtuje. Mnie umożliwiła konsekwentne zmierzanie do celów - i to już na etapie gimnazjum. Pozwoliła przełamywać bariery, stopniowo otwierała nowe możliwości, podsycała ciekawość. Zamiłowanie i upór powodowały, że trudne zagadnienia po pewnym czasie stawały się zrozumiałe i zaczynałam dostrzegać, jak mogę z tej wiedzy skorzystać w praktyce. Ostatecznie, dotarłam do miejsca, w którym jestem teraz: pracuję na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu jako pracownik naukowy w zespole profesora Bogusława Buszewskiego i mogę z satysfakcją powiedzieć: robię to, co lubię!

A jak to się stało, że podążyłaś naukową drogą?
Pomysł, aby pójść na doktorat pojawił się krótko przed obroną pracy magisterskiej. Zachęcono mnie do tego i to był strzał w dziesiątkę. Nie bez znaczenia był też dobór promotora przez śp. profesora Jacka Namieśnika. Pan profesor skierował mnie pod skrzydła profesor Bożeny Zabiegały. Myślę, że autorytet w postaci dobrze dobranego promotora to dla doktoranta ważna kwestia. U mnie to zagrało bardzo dobrze, na zasadzie relacji mistrz - uczeń, z pełnią szacunku i zrozumienia, ale też ze zdefiniowaną poprzeczką stawianych mi wymagań, mających na celu nieustanny rozwój.

Twoja praca doktorska o tytule, który - przyznaję - niewiele mi mówi - została doceniona i wyróżniona w tym roku. Opowiedz o niej coś więcej.
Mój doktorat zatytułowany „Nowe rozwiązania w analityce polibromowanych eterów difenylowych (PBDE) w próbkach o skomplikowanym składzie matrycy” został doceniony przez Komitet Chemii Analitycznej Polskiej Akademii Nauk. Otrzymałam nagrodę za najlepszą pracę doktorską związaną z rozwojem chemii analitycznej. Jest mi o tyle miło, że problematyka związana z występowaniem PBDE w otoczeniu człowieka nie jest w Polsce szeroko poruszana. Związki te w przeszłości były stosowane jako dodatki opóźniające proces palenia w tworzywach sztucznych, przedmiotach codziennego użytku i elementach wyposażenia wnętrz. Z biegiem czasu okazało się, iż ich masowe stosowanie nie pozostaje obojętne dla zdrowia organizmów żywych. Związki te są bowiem stopniowo uwalniane do powietrza wewnętrznego, a następnie osiadają w kurzu i migrują dalej - do gleb, osadów, organizmów zwierząt itd. Można zauważyć, iż skala rozprzestrzenienia się PBDE w środowisku jest ogromna (grupa ta liczy 209 przedstawicieli). Główne niebezpieczeństwo narażenia na PBDE polega na tym, że struktura ich cząsteczek jest podobna do hormonów tarczycy. Po wniknięciu do organizmu żywego (poprzez drogi pokarmowe, oddechowe i kontakt dermalny, czyli przez skórę), PBDE łączą się z receptorami tychże hormonów i organizm zaczyna je fałszywie postrzegać właśnie jako hormony. Powoduje to zaburzenia gospodarki hormonalnej, a w konsekwencji przyczynia się do zachwiania równowagi organizmów żywych. Dotyczy zarówno człowieka, jak i zwierząt. Moim zadaniem było opracowanie nowych procedur analitycznych, które są dedykowane oznaczaniu PBDE w próbkach o złożonym składzie, a jednocześnie upraszczają etap przygotowania próbek do badań. Na podstawie wyników możliwe było przewidywanie rozprzestrzenienia się PBDE w środowisku wewnętrznym, szacowanie narażenia człowieka w różnych grupach wiekowych, a także potencjału migracji. Wyniki moich badań jednoznacznie wskazują, iż monitoring obecności PBDE w środowisku i produktach konsumpcyjnych powinien być w Polsce rozszerzony.

Jakie jest Twoje marzenie jako młodego naukowca?
Marzy mi się polska nauka, wolna od tzw. wszechobecnej „punktozy”. Etos nauki jest konsekwencją faktu rozumności i wolności człowieka, zatem zamykanie prowadzenia badań naukowych do klatki z napisem „punkty za publikacje”, kłóci się z pojęciem nauki. Tylko wolność w nauce może prowadzić do przełomowych odkryć i powstawania nowych wynalazków, które mogą służyć społeczeństwu i środowisku. Mam na myśli oczywiście wolność z zachowaniem norm etycznych i moralnych.

Wiem, że oprócz nauki ważna jest dla Ciebie muzyka, a szczególne miejsce w sercu zajmuje muzyka Republiki. Tak jak Grzegorz Ciechowski pochodzisz z Tczewa. Słuchasz Republiki, kiedy pracujesz? Masz w ogóle jeszcze czas na muzykę?
Tak, to prawda. Republika zajmuje szczególne miejsce w moich upodobaniach muzycznych. Wielu ludzi to dziwi, ale kiedy pracuję przy komputerze, muzyka w słuchawkach jest dla mnie elementem koniecznym. Wtedy potrafię najlepiej się skupić i ułożyć myśli. Nie ma też dla mnie reguły, co do gatunku muzycznego - podczas pracy słucham tego, co akurat współgra ze mną w danym dniu. Zresztą mój doktorat powstał właśnie przy dźwiękach Republiki, Type O Negative, The Sisters of Mercy, ale nie zabrakło też Leszka Możdżera, Fryderyka Szopena czy transującej elektroniki. Być może wszyscy ci twórcy powinni znaleźć się na pierwszej stronie mojego doktoratu, gdzie dziękuję osobom, które mnie w jego pisaniu wspierały (śmiech).

Jesteś przykładem na to, że nauka może stać się drogą do ciekawego zawodu, sposobem na ciągły rozwój i odkrywanie, jak pomóc innym ludziom. Odkryłaś potencjał chemii bardzo wcześnie. Jak dzisiaj zachęciłabyś młodych ludzi, którzy są w tym samym wieku, co Ty wtedy?
Powiedziałabym im, że chemia nie ogranicza się do bilansowania równań reakcji chemicznych i uczenia się na pamięć układu okresowego pierwiastków. To jest taka dziedzina, która umożliwia poznanie i zrozumienie procesów, które toczą się w środowisku, czy też w naszym organizmie. Odpowiednio wykorzystana, może przyczyniać się do poprawy naszego zdrowia, leczenia ciężkich chorób, rozwiązywania problemów związanych z ochroną środowiska czy też powstawania nowych materiałów o pożądanych właściwościach. Rozwój chemii ma wpływ na gospodarkę, technologię, ekologię, ekonomię, a w konsekwencji jakość naszego życia. Zajmując się chemią, można realnie zmieniać świat i robić wiele pożytecznych rzeczy dla ludzi. To już chyba wystarczająca zachęta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Monika Śmiełowska: jej chemiczna pasja narodziła się w tczewskim gimnazjum, a doktorat powstawał m.in przy dźwiękach Republiki - Dziennik Bałtycki

Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto