Masy wody wraz z powodziową falą naniosły ogromne ilości osadu, konarów i muł, które utrudniają właściwe tempo spływu. Dlatego na odcinku żuławskim woda w Wiśle podnosi się.
– W lipcu, na spotkaniu po powodzi, które organizowano u wojewody, dowiedzieliśmy się o problemie na ujściu Wisły – tłumaczy Zbigniew Piórkowski, prezes Stowarzyszenia Żuławy. – Ten odcinek ma ogromne znaczenie dla ochrony przeciwpowodziowej w naszym regionie. Zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, m.in. kiedy Wisłą spływają kry. Odpływ do morza musi być swobodny, bo inaczej możemy mieć do czynienia z najgorszym scenariuszem powodziowym na Żuławach.
Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej zapowiada, że wkrótce zajmie się oczyszczeniem tego odcinka rzeki.
– Rzeczywiście, po powodzi z przełomu maja i czerwca nastąpiło spłycenie ujściowego odcinka Wisły – mówi Halina Czarnecka, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku. – Wykonano odpowiednie badania. Według obliczeń należy usunąć około 180 tysięcy metrów sześciennych osadów, aby zapewnić miejsce dla lodołamaczy i kry uchodzącej do morza. Otrzymaliśmy na ten cel środki i w trybie awaryjnym zamierzamy to wykonać październiku. Ogłoszony jest przetarg.
– Obawialiśmy się że ta inwestycja może zostać przesunięta w czasie ze względu na procedury środowiskowe, a my nie możemy czekać– dodaje Piórkowski. – Warto pamiętać, że ochrona przeciwpowodziowa to także ochrona środowiska. Gdyby wody Wisły zalały np. pobliską rafinerię, mielibyśmy do czynienia z prawdziwą bombą ekologiczną.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?