Polska ekipa beach soccera odniosła dwie porażki w swoim pierwszym występie w Mistrzostwach Świata w Beach Soccerze w Brazylii i praktycznie stracili szanse na awans do dalszych gier.
Polacy byli wyraźnie gorsi zarówno od gospodarzy „Canarinhos” z którymi przegrali 9:2, jak i USA, którzy pokonali biało-czerwonych 4:2. W barwach Polski startował sztutowianin, zawodnik miejscowego Hemako Sztutowo, Paweł Friszkemut.
W inauguracyjnym spotkaniu Polacy spotkali się z sześciokrotnymi zdobywcami Pucharu Mistrza Świata. Polacy nie grali źle, szczególnie w pierwszej połowie. Było sporo strzałów, przechwytów. Niestety, po dwóch kontrach Canarinhos zdobyli gole. Następnie dołożyli jeszcze dwa i po pierwszej połowie Polacy schodzili z boiska z bagażem czterech bramek. W drugiej odsłonie pokazał się na plażowym boisku nasz Paweł „Fefsi” Friszkemut.
Niestety, po przerwie przy znakomitych Brazylijczykach zarówno sztutowianin jak i pozostali reprezentanci polskiego beach soccera wyglądali po prostu słabo. Canarinhos dołożyli kolejnych pięć goli a Polacy nie mieli już kompletnie sił biegać i walczyć. Dopiero w trzeciej kwarcie, udało się zdobyć dwie, honorowe bramki.
O ile porażka z gospodarzami na słynnej plaży copacabana była niejako wkalkulowana, to następny mecz z USA miał być zwycięski i pokazać wartość ekipy biało-czerwonych.
Zaczęło się obiecująco. Potężne uderzenia polskich napastników bombardowały bramkę amerykańską. Niestety, większość strzałów była niecelna. Kiedy gol dla biało-czerwonych wisiał w powietrzu, jeden z polskich zawodników przypadkowo zagrał ręką. Sędzia podyktował rzut karny, a amerykański zawodnik bez problemu zdobył gola. Wydawało się, że przypadkowa bramka dla „jankesów” nie podziałała deprymująco na polskich zawodników. Biało-czerwoni byli nadal szybsi, twardsi i sprytniejsi od rywali. Tuż przed zakończeniem I części gry po kąśliwym uderzeniu polskiego zawodnika piłka trafiła do siatki.
Niestety, w drugiej części spotkania Polacy nie grali już tak samo. Uderzali nadal z dystansu, ale celowniki wciąż były rozregulowane. W ciągu 10 minut II części padły dwa gole dla USA. Polacy nie odpowiedzieli żadnym trafieniem, a z minuty na minutę tracili siły. Niestety, Friszkemut nie pokazał nic szczególnego. W ostatniej części gry sztutowianin uderzał ładnie z przewrotki, ale bramkarz złapał piłkę. Amerykanie i Polacy zdobyli jeszcze po jednym golu i ostatecznie mecz skończył się wynikiem 4:2. Polacy grali jeszcze jeden grupowy mecz, z Japonią, który zakończył się po tym wydaniu "Żuław i Mierzei". Jednak szanse na awans do dalszych gier były już iluzoryczne. Naszym zdaniem, Friszkemut powinien grać więcej.
Ewa Swoboda ze swoją Barbie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?