Protest w Nowym Dworze Gdańskim. Burmistrz zabrał głos podczas marszu: "Popieram wasz protest i solidaryzuję się z tym, co głosicie"

Kolejny już (oficjalnie ósmy) protest w Nowym Dworze Gdańskim w środę ruszył ulicami miasta. Protestujący wyruszyli spod Żuławskiego Ośrodka Kultury, na rondzie im. Macieja Płażyńskiego zatańczyli symbolicznego poloneza, a następnie przeszli przez Morską, Warszawską, Sienkiewicza, Sikorskiego, Wejhera i tradycyjnie skończyli przy ulicy Kopernika pod lokalnym biurem Prawa i Sprawiedliwości. Hucznie protestowano też w poprzedni piątek, w poniedziałek natomiast przez ponad godzinę samochody blokowały nowodworskie ulice.

Tym razem do protestujących przyłączył się burmistrz Jacek Michalski, który zabrał głos podczas marszu.

- W pełni popieram wasz protest i solidaryzuję się z tym, co głosicie. Nie tylko ja tak uważam, tak samo myślą moi współpracownicy, a także większość pracowników Urzędu Miejskiego i mieszkańców miasta. Rozstrzyga się teraz wasza przyszłość: czy będziemy żyć w normalnym kraju, gdzie każdy ma poczucie wolności, czy będziemy pozwalali na odbieranie sobie tych praw. Jeśli będą nam odbierali nam te prawa to nie miejmy złudzeń, że staniemy się niewolnikami władzy. Każda władza, nie tylko obecna, która jest wyjątkowo cyniczna i kłamliwa, ale też każda następna, jeśli będzie odbierała prawa i się od was odwracała, zasługuje na tylko jedno słowo: wyp****alać - powiedział burmistrz.

Przypomnijmy, że lokalni przedstawiciele władz: starosta nowodworski Jacek Gross, burmistrz Nowego Dworu Gdańskiego, burmistrz Krynicy Morskiej Krzysztof Swat oraz wójt gminy Sztutowo Robert Zieliński oficjalnie wsparli stanowisko popierające osoby protestujące. Protesty są również wciąż wspierane przez żuławskich rolników. Manifestujący zapowiadają, że to z pewnością nie koniec marszów.

- Sprzeciwiamy się temu, że odbiera nam się wolność. Aborcja powinna być prywatną decyzją, którą podejmuje się w swoim gronie, między sobą. Nie może być tak, że narzuca nam to ksiądz albo polityk. Zaznaczam jednak, że nie chcemy oceniać słuszności aborcji. Osobiście nie znalazłam się w takiej sytuacji, gdyby jednak do tego doszło, to chciałabym mieć możliwość samodzielnego podjęcia decyzji - mówiła dla nas organizatorka nowodworskich protestów Magdalena Sekulska.

To jeden z najczęściej poruszanych argumentów i obaw przeciwników protestów kobiet. Liczne manifestacje mają spowodować nagły wzrost zachorowań na COVID-19. O głos w tej sprawie poprosiliśmy powiatowego inspektora sanitarnego.

- Podchodzę dosyć spokojnie do tych protestów. One w większości (wolę nie używać stwierdzenia, że wszystkie) dzieją się na świeżym powietrzu. Częściowo w samochodach, częściowo są to osoby spacerujące. Mamy świadomość, że to gdzieś przekracza te limity osób, zgromadzeń, które zostały nam narzucone, ale są to osoby w maseczkach, w jakiś sposób zabezpieczone. - wyjaśnia inspektor Tomasz Bojar-Fijałkowski.

- Ja nie widziałem w doniesieniach naszych mediów, żeby protestujący rzucali się na siebie, tulili czy by jakieś tego typu inne zachowania miały miejsce. Należałoby powiedzieć, że jest to złamanie teraz obowiązujących przepisów sanitarnych. Wydaje się jednak, że jeżeli mówimy o mniejszej skali, w szczególności u nas w Nowym Dworze Gdańskim, to żadnych nadmiernych obaw wobec tego nie mam.