Spóźniona art majówka. Spektakl, gry i warsztaty w Nowym Dworze Gdańskim

Wydarzenie rozpoczęło się od spektaklu "O najwspanialszym Piecuchu" - historii jednego z trzech synów, który chciał udowodnić ojcu, że jest wartościowym człowiekiem i w tym celu wyruszył na podbój świata. Sztuka została odegrana w formie teatru figur drewnianych przez Marcina Marca z Teatru Barnaby.

Po spektaklu widzowie mogli obejrzeć z bliska wykorzystane w przedstawieniu figury. Nie była to jedyna z przygotowanych atrakcji; pracownicy ŻOK i nowodworskiej biblioteki przygotowali mnóstwo gier i zabaw, a także specjalne stanowiska, przy których prowadzono warsztaty. Uczestnicy mogli uczyć się między innymi malowania na szkle i wyszywania. Oprócz tego przy specjalnym stanowisku umożliwiono spędzenie czasu na czytaniu książek, a chętne osoby mogły zapisać się do nowodworskiej biblioteki. W organizacji art majówki wzięły również udział wolontariuszki z Centrum Wolontariatu, które rozdawały pluszaki uczestnikom wydarzenia.

- Wydarzenie nazwaliśmy "spóźnioną" art majówką, ponieważ bardzo lubimy tę akcję. Nie jest to wydarzenie komercyjne, tylko takie, które zbliża ludzi oraz pozwala nam wspólnie spędzić czas i czegoś się nauczyć - mówi Monika Jastrzębska-Opitz, dyrektorka Żuławskiego Ośrodka Kultury. - Ze względu na mocne słońce nie zrealizowaliśmy wszystkich zaplanowanych rzeczy, na przykład przygotowanego przez wolontariuszki toru przeszkód. Można jednak było wziąć udział w warsztatach oraz obejrzeć spektakl w wykonaniu zaprzyjaźnionego Teatru Barnaby. Bardzo lubimy te występy, bo potrafi w fajny sposób zająć uwagę i rozbawić zarówno dzieci, jak i dorosłych.

Niewykluczone, że za jakiś czas odbędzie się podobne wydarzenia. - Nie do końca jeszcze rozumiemy przepisy, które nas ograniczają. Obserwujemy jednak, jak działają inni. Na pewno nie będzie w najbliższym czasie tak dużej imprezy, jak Dni Żuław, bo na to nie pozwalają obostrzenia. Chcemy jednak dalej coś robić. Planujemy już Festiwal Teatrów i nasz mały Festiwal Form Ulicznych "Hybzio". Ostatni rok nauczył nas, by myśleć spontanicznie i nie trzymać się za mocno kalendarza. Gdy człowiek się z tym pogodzi, to jest o wiele łatwiej coś organizować - dodaje dyrektorka ŻOK.