Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To będzie piękne i wzuszające przeżycie. Rozmowa z Krzysztofem Kowalskim - reżyserem spektaklu "To niebo"

Jadwiga Bilicka
Jadwiga Bilicka
foto.Krzysztof Kowalski
W najbliższą sobotę i niedzielę w Żuławskim Ośrodku Kultury wystawiony zostanie spektakl “To niebo”. O rozmowę poprosiliśmy reżysera i współtwórcę scenariusza Krzysztofa Kowalskiego.

Red. Jagoda Bilicka — Od kiedy nosiłeś się z planem, z zamiarem wystawienia takiego widowiska?

Prawdziwy jubileusz przypadał na początek 2020 roku i byłoby to 70-lecie Żuławskiego Ośrodka Kultury, ale był to czas rodzącej się pandemii. Ludzie sztuki i kultury zostali kompletnie odcięci od swojej działalności. Jednak nasz ŻOK, z wielką pomocą Moniki (przy.red. Monika Jastrzebska — Opitz, dyrektor ŻOK), szukał pomysłu co możemy robić. My wówczas mogliśmy tylko myśleć i pisać. Pomysł na spektakl zrodził się w dziwnym czasie, bo przecież nie wiedzieliśmy co będzie dalej. Spotykaliśmy się i próbowaliśmy pracować.
Po wakacjach 2021 roku stwierdziliśmy, że teraz albo nigdy. Chcieliśmy, żeby wszyscy bez wyjątku mieli kontakt z prawdziwą sztuką, a sam spektakl, żeby miał artystyczny charakter.
Chciałbym jeszcze dodać, że najważniejsza, według mnie korzyść współpracujących ze sobą grup jest taka, że ludzie są zmotywowani do wykonania konkretnych działań i widzę jak mocno są zaangażowani i robią postępy. Jestem na wielu próbach różnych sekcji i widzę, jak zdolni ludzie dają z siebie wszystko.

Red. Jak powstał scenariusz? Czy od razu w głowie miałeś taką koncepcję, jaką widzowie zobaczą na spektaklu?

W pierwszej wersji planowany był spektakl w typowy sposób. Jak większość tak przygotowywanych przedstawień typu show — to jakieś popisy, jakieś tańce. Później przyszła refleksja — przyświecał nam problem ducha obecnego czasu, że ludzie zaczęli się izolować, są zamaskowani, a kontakty międzyludzkie zaczęły zanikać.
Mieliśmy jakiś typowy tekst — początek, środek i koniec, a potem gdzieś na początku września 2021 stwierdziliśmy, że on jednak musi dotyczyć historii miejsca, w którym to wszystko opowiadamy. 70-lecie ŻOK-u to wielki jubileusz tej instytucji, która bardzo mocno wpisała się w historię kultury polskiej. Jak wszyscy wiedzą to był pierwszy po wojnie Dom Kultury, otwierany zresztą z wielką pompą i stwierdziliśmy, że do scenariusza dokładamy takie akcenty, w których pokażemy jak to się zaczęło, a jak jest teraz.
Pomysł całego scenariusza jest taki, że przemieszczamy się przez dekady. Nie zdradzę jeszcze czym jest pierwszy akt, ale w kolejnej odsłonie znajdziemy się w czasach bigbitu, dzieci — kwiatów, a potem są lata 90- te i współczesne. Myślę, że ten spektakl będzie wyróżniał się tym, że jest w nim trochę żartu, trochę zabawy i trochę nostalgii.

Red. Skąd pomysł na nazwę spektaklu “To niebo”?

Trzeba zacząć od tego, jak zrodziła się piosenka “To niebo”. Był początek pandemii, ludzie przerażeni, pozamykani, odizolowani, ja wychodziłem wtedy na spacery i słuchałem tego francuskiego pierwowzoru. Pomyślałem wtedy “gdyby zrobić do tego polski tekst — to jakim zdaniem można by odpowiedzieć na każde istotne pytanie i wyszło mi, że cudowni brzmi — to niebo”.
Jeśli komuś pomagasz — to niebo, jeśli się modlisz — to niebo, jeśli dbasz o rodziców — to niebo. Jeśli się pokłócisz, ale przeprosisz lub wybaczysz — to niebo. To niebo jest w nas nie tylko w sensie religijnym, ale w sensie czegoś dobrego, co każdy z nas posiada i to jest kwintesencja naszej działalności i życia.
Kiedy wspominasz swoich dziadków — to niebo, kiedy się uśmiechasz — to niebo,
kiedy masz przyjaciół przy sobie — to niebo. Wspomnienia zapisane z dzieciństwa ważne, znaczące np. takie, które przypomina pani Zarzycka w naszym spektaklu - to również niebo.


Red. Przez spektakl przewinie się około 120 osób. Jak pracuje się z tak dużą grupą wykonawców?

W normalnej sytuacji potrzeba pół roku przygotowań i ludzi na etatach, którzy przychodzą na 8 godzin do pracy – my takiej sytuacji nie mamy. Ogarniamy to w taki sposób, że cały scenariusz to układanka z poszczególnych scen i odpowiedzialność za takie wstępne przygotowanie spada na instruktorów prowadzących grupy. Dopiero teraz w momencie tych ostatnich prób sprawdzamy, jak to wygląda w całości i czasem coś dokładamy lub zmieniamy. Bez współpracy i pomocy instruktorów przygotowanie widowiska nie byłoby możliwe.

Red. W jednym z aktów widzowie zobaczą pewną scenę. Co chciałeś przekazać widzowi, co ma odbiorcy uzmysłowić ta symboliczna scena?

W każdym akcie pojawia się ten symboliczny element i nie zawsze jest on związany sytuacją pandemiczną. Trzeci akt przenosi nas do współczesności i jest to rodzaj swoistego manifestu, że my chcemy zrzucić to co nas ogranicza, chcemy być sobą – w sensie metaforycznym, żeby mówić o tym, co czujemy, co myślimy. Ludzie boją się wykluczeń, ale chcą pokazać kim są wewnętrznie, kim się czują i chcą być akceptowani. Chcemy móc się spotykać, przytulać, okazywać bliskość. Odrzucony rekwizyt jest tym symbolem – oczekujemy, że będzie inaczej, lepiej.

Red. Ten spektakl to Wasze wspólne “dziecko” - Twoje i Tomasza Stroynowskiego. Jak Wam się współpracuje?

To jest świetna forma relacji. To jest porozumienie artystyczne. Tomek zawsze intryguje mnie intelektualnie, mam nadzieję, że ja jego również. Gdy któryś przedstawia jakąś koncepcję — to wiemy, że w tym przekazie miało być coś zawarte. Nie zastanawiamy się wtedy czy to głupie, czy mądre. Zastanawiamy się wspólnie jak to przedstawić, żeby odbiór dla widza był zrozumiały i czytelny. To jest właśnie coś, co bardzo cenię we współpracy z Tomkiem.

Red. Czym dla Ciebie, jako mieszkańca Nowego Dworu Gdańskiego i reżysera jest przygotowanie tego spektaklu?

Dla mnie to jest poczucie, że trzeba to zrobić, bo to jest coś niesamowicie ważnego. My wszyscy tu — ja, Tomek, Monika i wielu zaangażowanych ludzi chcemy zaprezentować ten ważny spektakl.
Pamiętamy wszyscy pierwszą pandemię: pozamykane teatry, muzea, domy kultury, bo bez estrady i sztuki można żyć. Bez wody, żywności, paliwa już nie, ale czuję ogromną potrzebę, że trzeba walczyć o sztukę i nie mam w tym temacie żadnych wątpliwości.

Red. Gdybyś miał zaprosić widzów na spektakl “To niebo”, to jakich argumentów byś użył. Jaki słowa zachęty byłyby odpowiednie ?

Chciałbym powiedzieć, że ludzie, którzy przyjdą obejrzeć to widowisko zobaczą, jak wiele wzruszających i artystycznych doznań może im dać ta, jednak amatorska scena. Jestem głęboko przekonany, że to będzie poruszający spektakl. Poruszający dla starszych i młodszych. Poruszający widownię i artystów na scenie. Niektórym przypomni się czas dzieciństwa, a innym czas młodości, a jeszcze inni utożsamią się z myślami nadrzędnymi – że tacy chcą być.
A może w niektórych widzach poruszona zostanie taka nuta, że będą chcieli wyjść na scenę lub na nią wrócić.
Będzie piękna scenografia, orkiestra, która liczy 8 osób, będą atuty prawdziwego musicalu, będą fruwały kurtyny i będą fantastyczni ludzie na scenie. Będą wzruszające materiały archiwalne i coś, co jest najważniejsze, część „in memoriam” poświęcona tym, którzy związani byli z tym miejscem, a już odeszli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowydworgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto