Udało się kilku bystrych rybaków w ciemny las, aby o poradę spytać – jak też bogatym zostać. Stado wilków pokonać trzeba było. Dusze nieczyste po lesie wyły upiornie, zębami szczękały, na drzewach siedziały.
A panna piękna Jagodowe Cudo pieśni śpiewała, na manowce wiodła. Świetliki błyskały oko mamiąc i bogactwo w wąwozach udając.
Po trzech dniach młodzi żeglarze na miejsce dotarli i w dyskurs z Babką uderzyli.
Cóż nam czynić trzeba? Połów marny, ryb mało. Jak żyć nam tu, kiedy ni pieniędzy, ni żon ?
Starucha coś pod nosem pomruczała i ziele suszone w ogień rzuciła. Podniósł się dym wysoki, iskry w niebo strzelały. Zatrwożyli się rybacy, że z głupoty tej niefrasobliwej kobiety i las spłonie.
Cóż Babko z Mokradeł czynicie? Nie trza nam tu kolejnej trwogi – przestraszyli się młodzieńcy.
Wasza trwoga, moja wiara. Przyszłość waszą dymy nad lasem, aż do morza niosą. Wracajcie do chat. Los wasz się rychło odmieni. Zapłatę poczynicie w innym czasie – rzekła stara - szeptucha
.
W kolejnych dniach rybacy łowili coraz więcej ryb i sprzedawali kupcom, którzy często zapuszczali się bitym traktem do rybackich osad.
Pływali rybacy od Mikoszewa do Nowej Karczmy. Panny gładkie, a pracowite okiem błyskały na krzepkich młodzieńców.
Kilka lat szybko minęło, a dawni koledzy z jednej osady Nickleswalde pożenili się w rybackich wioskach wzdłuż całej mierzei. W osadach bogactwa przybywało i małych dzieci.
Jesień już nadeszła, kiedy żeglarze po raz ostatni, przed sztormami, wspólnie na połów wypłynąć zapragnęli.
Godzin wiele minęło, dzień ku zachodowi zmierzał, a ciężkie chmury nad wodą wisiały. Na horyzoncie nie było żagli. Wychodziły co chwilę kobiety nad morski brzeg. Smutek i żałoba w osadach nastały.
I po cóż oni wypłynęli? Czy nam tu więcej trzeba miedziaków? Czy trzeba było się w porę niedobrą jeszcze wyprawiać? - żaliły się kobiety.
Kiedy tak całymi godzinami płakały nad brzegiem morza Neptun zamieniał ich łzy w bursztyny. A kiedy nazbierał tych łez tak dużo, że nie mieściły się w morskich głębinach, dmuchał z całych sił i wzburzone fale wyrzucały na brzeg bursztyn.
Powiadają, że mały bursztyn to łzy dziatek, duże okazy to łzy kobiet. Największe – to łzy rozpaczy matek, które straciły nadzieję, że synów swych jeszcze ujrzą.
Spełniła się przepowiednia Babki z Mokradeł – rybacy zapłacili za swoje marzenia.
Autor:Jagoda Bilicka
Zmiany w rządzie. Donald Tusk przedstawił nowych ministrów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?