Zdaniem rolników bobry nie powinny być chronione

Bobry to największy, w ostatnich latach, wróg żuławskich rolników oraz meliorantów. Zwierzęta budują w wałach przeciwpowodziowych swoje nory. Ziemne konstrukcje, osłabione siecią kanałów i korytarzy, zapadają się. Mieszkańcy żuławskich gmin obawiają się, że podziurawione wały mogą nie wytrzymać naporu wody.
- Obawiamy się o swoje życie i majątek - mówi Wiesława Krugły, przewodnicząca rady powiatowej Pomorskiej Izby Rolniczej. - Produkujemy żywność, mieszkamy tutaj. Bobry nam zagrażają. Niestety, ze strony władz nie ma w tej kwestii żadnej pomocy. Niszczone przez zwierzęta wały są remontowane, co kosztuje potężne pieniądze. Tylko w zeszłym roku Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych wydał na naprawę ponad 200 tys. zł na Żuławach. Pieniądze te jednak zostały zmarnowane, bo bobry ponownie zniszczyły wały.

Co roku, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, umożliwia zmniejszenie populacji bobrów, zezwalając okresowo na odstrzał. Ten jednak nie przynosi skutków, z uwagi na spryt wodnych gryzoni. Np. wiosną myśliwi zastrzelili 29 bobrów, choć RDOŚ zezwolił na likwidację 100 sztuk. Dlatego rolnicy uważają, że myśliwi powinni prowadzić podobną akcję cały rok.
- Nie jesteśmy przeciwnikami zwierząt, lecz uważamy, że bobrów na Żuławach nie powinno być - dodaje Krugły. - To region depresyjny, zalewowy. Tu cały czas grozi nam powódź. Zwierzęta stwarzają zagrożenie dla życia ludzi. Niech sobie żyją gdzie indziej.

Będzie spotkanie

Okazją do konfrontacji między ekologami a rolnikami będzie organizowane przez radę powiatową PIR spotkanie w Nowym Dworze Gd. Odbędzie się 28 czerwca w Żuławskim Parku Historycznym. Zaproszeni są m.in. przedstawiciele Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych oraz Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Tematem będą oczywiście bobry.